Dziś premiera książki Federico Mocci "Chwila szczęścia" :)
Z okazji tej wyniosłej chwili zebrało mi się na wspominki.
Pisząc tego dzisiejszego posta (aż wstyd się przyznać) płakałam... Ze wzruszenia, z ogromnej miłości i wiary. Zaraz sami zrozumiecie!
Federico Moccie miałam przyjemność poznać w 2008 roku. Nie osobiście oczywiście... czytając jego pierwszą książkę.
Wyjechałam z rodzicami nad polskie morze. Miałam złamane serce (bo nie miałam chłopaka), niespokojną duszę (dostałam się właśnie do 1 klasy liceum, nowa szkoła).
Padało. Cały tydzień padało! I nie było co robić. Pewnego dnia po godzinnym spacerze wybraliśmy się z rodzicami na deptak. Chodziliśmy od sklepu do sklepu aż trafiliśmy do księgarni.
Każda książka tego pochmurnego i deszczowego dnia była ciekawa. Jednak tylko jedna była idealna. Jej okładka przykuła moją uwagę. Przedstawiała dziewczynę w chmurach! trzymającą parasolkę. Krótki opis wystarczył bym zdecydowała się ją kupić.
Federico Moccia- Trzy metry nad niebem.
Jeszcze nigdy tak szybko nie przeczytałam żadnej książki. Nie mogłam się od niej oderwać :)
Była dla mnie czymś niezwykłym. Świerzym. Była ukojeniem na złamane serce i niespokojną duszę.
Czytając ją nawet nie zauważyłam kiedy wyszło słońce :)
Kiedy wróciłam do domu zapragnęłam więcej i więcej. Okazało się że autor wydał już wiele książek. Tak bardzo pokochałam historię jaką przedstawił mi autor, że chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o nim...
I dowiedziałam.
I się oczywiście popłakałam.
I pokochałam!
Autor miał problem w 1992 roku z wydaniem książki. Nikt jej nie chciał :( Ale Moccia się nie poddał. Zawalczył o swoje marzenia i o swoje dzieło! Wydał książkę na własny rachunek! Egzemplarze rozchodziły się błyskawicznie!
12 lat później Trzy metry nad niebem zostają przez przypadek odkryte. (kserowane, trafiały z rąk do rąk) i wydane! Tym razem przez profesjonalne wydawnictwo!
Płakałam dowiedziawszy się o tym! Ile siły i wiary musiał mieć autor, żeby to przetrwać.
Kiedy czytałam opinie polskich nastolatek i krytyków na temat książek Federico Mocci często spotkałam się ze słowami. Kolejna książka dla młodzieży o miłości... jedno i to samo... blablabla
Uwierzycie, że ja w tej książce nie widzę tylko historii o miłości?
Czytając książkę 1 raz chłonęłam ją jak gąbka. Podobało mi się wszystko! Najbardziej Rzym! :)
Byłam tam! Byłam tam oprowadzona przez autora. Znam każdą uliczkę. Lampę. Każdą restauracje. Każdego chłopaka na vespie. Czuje każdy zapach i przyjemny chłodny wiatr, spacerując ulicą.
Nigdy nie byłam w Rzymie :( A przeczytawszy tą książkę chciałabym tam zamieszkać...
W 2012 roku byłam z rodzicami we Włoszech. Niestety nie dojechaliśmy do Rzymu, ale byłam w Wenecji. Pierwsze co zrobiłam to zaciągnęłam całą rodzinę do księgarni. Kupiłam coś o czym marzyłam od 3 lat.
Trzy metry nad niebem w oryginale. Płakałam jak bóbr! Nie znałam włoskiego, pokazywałam palcem ekspedientce co chce kupić. Mówiłam Moccia, Federico Moccia. I płakałam. Przy wszystkich!
W 2012 roku miałam maturę! Moja prezentacja maturalna z języka polskiego dotyczyła bestselerów. Mówiłam o Mocci. Federico Mocci. I płakałam. Płakałam jak bóbr!!!
Teraz moja kolekcja książek tego autora jest duża. Zajmuje honorowe miejsce w moim domu. Z roku na rok się rozrasta! Jestem z niej ogromnie dumna!
Każdą z książek czytałam już z 2, 3 razy. Niektóre mają pozakreślane ołówkiem ulubione cytaty, miejsca, nazwy restauracji, skuterów. Są częścią mojego życia.
Federcio Moccia ma przyjechać do Polski! Zemdlałam jak się o tym dowiedziałam. Zaczęłam płakać! Babo masz 21 lat i płaczesz przez faceta? Niczego się nie nauczyłaś :)
Płakałam ze szczęścia, ze wzruszenia.
Tak bardzo chciałabym się z nim spotkać. Powiedzieć mu, że zmienił moje życie! Że dał mi wiarę w spełnienie marzeń.
Że od tego pamiętnego deszczowego dnia w Ustce w 2008 roku jest ze mną. Każdego dnia!
Chciałabym mu podziękować. Za to, że nieświadomie oprowadził mnie po Rzymie. Pokazał najlepsze miejsca, rozkochał mnie w nim.
Chce nauczyć się włoskiego!
Chcę pojechać kiedyś do Rzymu!
Chce się spotkać z Federico Moccia! :)
środa, 19 marca 2014
środa, 12 marca 2014
Recenzja pat 5: Peter Moore- Z widokiem na Italię
Jazda wśród pól słoneczników, rozkoszowanie się doskonałą włoską kuchnią i od czasu do czasu nocleg w pięknej starej willi to coś, o czym Peter marzył od najmłodszych lat. Bez wahania kupuje kultową vespę, dokładnie taką, na jakiej jeździła piękna Sophia Loren i wyrusza na podbój słonecznej Italii. Ale jak wiadomo, największą frajdę z jazdy ma się wówczas, gdy można ją dzielić z inną osobą. Dlatego Peter z utęsknieniem wyczekuje przyjazdu ukochanej Sally, z którą będzie zwiedzał najpiękniejsze miejsca we Włoszech, a metą ich podróży jest Wieczne Miasto- Rzym. Jeszcze nie wiedzą, że wspólną podróż zmieni ich życie na zawsze...
Książka przykuła moją uwagę okładką. Bijące z niej ciepło, zwariowany tytuł zachęciły mnie do lektury. No i fakt, że autorem jest mężczyzna.
Może dlatego, że większość książek o Italii miałam przyjemność czytać napisanych ręką kobiety. (Nie licząc ukochanego Federico Mocci)
Zapowiadało się ciekawie... do momentu aż nie doszłam do strony siódmej.
Książka miałabyć zabawna (miała), lekka (nie była).
Wszystko co oferował mi autor słyszałam, czytałam... a nawet jeśli nie wiedziałam, łatwo się domyśliłam. Fabuła nudna jak flaki z olejem.
Dobrze, że książki nie kupiłam tylko pożyczyłam.
Ocena 3/10pkt
Książka może spodoba się komuś kto chce coś lekkiego (no może powinnam napisać mało absorbującego) w okresie wyjazdu wakacyjnego, majówkowego itp.
Na zimowe wieczory się nie nadaje!
Pozdrawiam
Filozofka
Subskrybuj:
Posty (Atom)