poniedziałek, 15 czerwca 2015

Broniłam swojego zdania w pewniej jednej ważnej życiowej kwestii.
Nigdy nie byłam bardziej pewna swoich przekonań, dobrego wychowania (?) w tej sprawie....

Aż do dziś...
Straciłam wiarę w ludzi... I choć na swojej drodze jako JA, Nina, studentka, dziewczyna, Polka, Łodzianka... czy jako Filozofka... spotkałam w swoim życiu wiele przykrych sytuacji, przeciwności, chamskich zagrywek... To nigdy tak bardzo nie straciłam tej jednej najważniejszej cząstki... Wiary... aż do dziś.

Wierzyłam w ludzi i wierzyłam ludziom! 
Wierzyłam, że kiedy JA zrobię coś dobrego, twórczego, inspirującego, niesamowitego, albo po prostu... miłego... to Świat, ludzie... zrobią coś dobrego dla mnie albo dla innych. Że uwierzą tak jak ja, że warto się dla kogoś starać... tak po prostu... z czystej przyjaźni i wiary. 

Wierzyłam w ludzi i wierzyłam ludziom!
Wierzyłam, że kiedy ja się zakocham... w ludziach, zarażę ich miłością do siebie. To Oni zarażą mnie. Że wyjdzie z tego mieszanka wielkich nadziei, miłości, zakochań, motyli. Bo wierzyłam w miłość nie pełną serduszek, kobieta-mężczyzna, mężczyzna-kobieta... wierzyłam w miłość do drugiej osoby wynikającej z wielkiej przyjaźni między ludzkiej... bo każdy z nas jest człowiekiem. 

Ludzie chyba zapomnieli, że miłość to też przyjaźń..., że jeśli nie możemy kogoś kochać (bo np ma męża, dziewczynę, narzeczoną, partnerkę, partnera) to możemy czuć ogromne emocje wynikające z przyjaźni. Że chcemy sprawiać, by druga osoba się uśmiechała. Szanowała nas... tak samo jak szanujemy ją i my!

Straciłam dziś nie tylko wiarę w dobro, w drugiego człowieka... ale też osobę, którą szanowałam, lubiłam. 
Osobę, którą chciałam i którą traktowałam jak przyjaciela :(

Dziwne jest to, że czułam iż ta osoba też kieruje się podobnymi wartościami. Myśli podobnie. Dąży do tych samych wyników. Wierzy w to samo. 

Czy na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że nie wierze? 
Dziś nie!
Czuje się smutna, złą na siebie za wszystko to co zrobiłam... 
Chciałabym znów zaufać.
Chciałabym znów robić kolorowe zeszyty i laurki. 

Ale chyba minie dłuuuuuuuuuuużo czasu zanim znów będę taka.