piątek, 31 stycznia 2014

Saving Mr. Banks




Saving Mr. Banks

Na usilne prośby swoich córek Walt Disney obiecuje zrealizować film na podstawie ich ulubionej książki "Mary Poppins" autorstwa P.L Travers. Nie wie jednak, że spełnienie przyrzeczenia zajmie mu 20 lat. Aby uzyskać prawa do ekranizacji Walt musi stawić czoła zgryźliwej, bezkompromisowej pisarce, która nie zamierza patrzeć, jak jej ukochana niania-czarodziejka jest masakrowana w trybach hollywoodzkiej machiny. Jednak w miarę spadku sprzedaży książki i pogarszania się sytuacji finansowej, Travers godzi się pojechać do Los Angeles, aby wysłuchać planów adaptacji. Na te dwa krótkie tygodnie w 1961 roku Walt Disney wytacza najcięższą artylerię. Uzbrojony w oszałamiające storyboardy i radosne piosenki braci Sherman Walt przypuszcza frontalny atak na P.L. Travers, jednak rozeźlona autorka nie ugina się pod presją. Wkrótce potem filmowiec bezradnie obserwuje, jak prawa do książki zaczynają wymykać mu się z ręki.




































Film jest magiczny. Oglądałam go z ogromną, na prawdę ogromną przyjemnością. Świetna obsada, dużo uśmiechu ale i także... łez.
W Polsce film wyszedł późno bo w styczniu (premiera w USA październik). Wszystko pewnie dlatego, że teraz pojawiła się u nas biografia Walta Dinsye'a. Na którą mam ogromną chrapkę po obejrzeniu filmu. Marketingowy strzał w dziesiątkę :P



2 komentarze: