poniedziałek, 17 września 2012

Sen...

Mój koszmar rozpoczął się kilka dni przed studniówką. Pojawił się znikąd, tak po prostu, cwaniak jeden, przyszedł zniszczyć mi życie. Czyżby wysłał go Chwast?
Ten nikczemnik nawiedza mnie co jakiś czas, zabierając miłe chwile relaksu, spokoju, wyciszenia. Zabiera też kawałek mięśnia sercowego ( małymi kawałeczkami, skubany, chcę osiągnąć swój podły plan) I tak to wszystko skrupulatnie robi. Nie codziennie oczywiście, tylko co jakiś czas. Co tydzień? Co miesiąc? Co dwa tygodnie?
Jest źle. Wręcz nawet bym oznajmiła bardzo źle. Przychodzi nocą, własnie wtedy kiedy, o dziwo się go spodziewam. Wolę jednak udawać, że na jego miejsce (zamiast niego) przyjdzie ktoś inny, ktoś dobry. W jakim jestem błędzie. On i tak przychodzi. Okrywa mnie zimnym, czarnym prochowcem. Zamyka mnie w nim jak w kaftanie bezpieczeństwa. Nie pozwala uciec.  Każe przeżywać to wszystko... a potem śmieje się ze mnie i ze smutnego finału. Bo on bawi się moimi największymi lekami. Trafił na najbardziej osobistą i najbardziej straszliwą historię o jaką zawsze się martwiłam. Nawet bałam się o niej myśleć. Bałam się przed samą sobą. Pokazuje mi on historie p.MRZ i Chwasta.
Spotykają się. To oczywiste. I choć sceneria ich spotkań każdego dnia jest inna, nie zmienia ustalonego finału. Szczęście i miłość aż kipi od uśmiechniętych twarzy pary zakochanych. Najpierw zabawa rozpoczyna się na zewnątrz, tylko między kochankami, by później wejść do środka i zabawić się tam z innymi (tzn. ze mną). Dobrze wiem co się wydarzy.  PRZECIEŻ TEN SAM SEN ŚNI MI SIĘ OD 4 MIESIĘCY. Znam każdy krok, ruch. Wiem jakie padną słowa. Ich a potem moje. Wiem, że będę krzyczeć ale i tak nikt mnie nie usłyszy. To ich dzień. Ich chwila. Ich szczęście. A kiedy oni wychodzą... ja nadal śnię. I słyszę zawsze swoje słowa.
" Wiedziałaś, że tak będzie. Mówiłaś, krzyczałaś!! Tylko nikt nie chciał Ci uwierzyć. "
Koniec jest najgorszy. Wszyscy odchodzą. Pozostaje tylko ja i mój ból. Ten po nim i po niej. Słyszę jeszcze szyderczy śmiech snu. Śmieje się, bo wie, że znów przyjdzie. By opowiedzieć mi historię raz jeszcze. Tak jak to robił już nie raz.

Filozofka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz